Esencja Szwajcarii. Długi weekend w Szwajcarii.
Plany na podróż zaczyna się snuć z różnych powodów. Jedni marzą od dawna o jakimś kierunku, inni spontanicznie kupują bilet lotniczy, a jeszcze kolejnym wystarczy zdjęcie na portalu społecznościowym, aby zdecydować się na kolejną podróż w nieznane.
I dokładnie tak, jak w tym ostatnim przypadku, było tym razem. Zdjęcie wrzucone przez Kasię na relację Instagrama, krótka wymiana zdań, propozycja wspólnej podróży i już na mailu czekały na nas świeżutkie bilety z Warszawy do Bazylei (Wizzar, 170 zł za dwie osoby w obie strony) na początek września. Wypad był krótki, więc zależało nam na krystalicznych jeziorach, górach i widokach nie z tej ziemi – czysta esencja Szwajcarii. Poniżej przeczytacie o tym jak spędzić weekend w Szwajcarii i nie zbankrutować ;).
Przemieszczanie się
I choć trudno mówić o budżetowym wyjeździe do Szwajcarii to jednak da się pewne koszty ograniczyć. Wyjazd na weekend w 4 osoby umożliwia podział kosztów wynajmu auta i paliwa. Zdecydowaliśmy się właśnie na tą formę przemieszczania się, aby móc być jak najbardziej niezależnym i mobilnym.
Koszt wynajmu samochodu na weekend w Szwajcarii: 630 zł
Koszt paliwa: ok. 270 zł. Przez całą podróż tankowaliśmy tylko raz, przed samym oddaniem auta na lotnisku w Bazylei. Niechcący wjechaliśmy za francuską granicę i zatankowaliśmy na najbliższej stacji… Podejrzewam, że zapłaciliśmy mniej niż gdybyśmy tankowali po szwajcarskiej stronie.
Taką opcję polecam przy krótkim wyjeździe, gdzie liczy się dla Was czas i mobilność. W innym wypadku warto rozważyć opcję podróżowania legendarnymi już wręcz szwajcarskimi kolejami (choć to opcja za pewno nieco droższa).
W Szwajcarii obowiązują winiety. Każde auto ma obowiązek wykupienia jej raz do roku, w styczniu. Jeśli wynajmujecie autko na miejscu, nie musicie się o to martwić, wszystkie auta w wypożyczalni mają już wykupioną winietę – na przedniej szybie znajdziecie specjalną kolorową naklejkę. Dzięki winiecie można korzystać z dróg oznaczonych na mapach Google jako płatne, bez dodatkowych kosztów.
Jeśli chodzi o tankowanie, najlepsze ceny są na stacjach COOP. Mój kolega, mieszkający w Szwajcarii odradzał nam tankowanie na BP.
Takie autko Michał chciał wyrwać metodą na synka… Niestety nie pykło…
Parkingi
W Szwajcarii znajdziecie kilka rodzajów miejsc parkingowych. Trzeba zwracać uwagę na to, gdzie zostawia się autko – zachęcają do tego także wysokości mandatów. My spotkaliśmy na ulicach 3 rodzaje miejsc:
- Miejsca białe nienumerowane – tutaj możecie parkować bezpłatnie w nieograniczonym czasie.
- Białe miejsca numerowane – tu można parkować w określonym czasie odpłatnie. Opłata zazwyczaj obowiązuje w dni robocze między 8:00 a 11:30 oraz 14:30 a 18:00. Opłatę wnosi się w parkomatach, wpisując numer zajmowanego miejsca, lub deklarując czas, który chcemy wykorzystać. Czasem trzeba podać numer rejestracyjny samochodu, więc warto mieć w telefonie zdjęcie rejestracji.
- Niebieskie miejsca – parkowanie bezpłatne ograniczone w czasie, zazwyczaj do 90 minut. W wynajmowanym aucie, w schowku, znajdziecie niebieski dysk, który służy do korzystania z niebieskich miejsc parkingowych. Na dysku zaznacza się godzinę, od której zaczynamy parkowanie (zaokrąglając do następnej połówki godziny).
…musiał wystarczyć nam Fiat
Internet idealny na weekend w Szwajcarii
Uwaga! Szwajcaria nie należy do UE, więc koniecznie pamiętajcie o wyłączeniu roamingu danych – koszty są powalające, uwierzcie mi, wolicie uniknąć niespodzianki na rachunku. Początkowo w planie mieliśmy, jak zwykle, kupno karty SIM. Uznaliśmy jednak, że szukanie wieczorem po przylocie kiosku/stoiska, w którym kupimy taką kartę to spory koszt czasowy, a zależało nam na zrobieniu zakupów w supermarkecie przed zamknięciem. Kasia znalazła fajną ofertę Internetu mobilnego firmy XOXO WiFi. Z ich oferty można korzystać w 140 krajach na świecie. Dostajecie modem (można odebrać osobiście lub poprosić o wysyłkę), wpisujecie hasło w telefonach i wszystko śmiga bez zarzutu. Jedynym miejscem, gdzie brakowało nam zasięgu, było szczyt First, tam jednak Internet był ostatnią potrzebną nam rzeczą… wystarczyły widoku i błogi spokój. XOXO sprawdził się przez weekend w Szwajcarii idelanie!
Pełna oferta XOXO WiFi dostępna jest TU.
Nocleg
Kanton Berno obfituje w niezwykle malownicze miejsca noclegowe. Ze względu na panującą pandemię z wynajęciem mieszkania/pokoi czekaliśmy na ostatnią chwilę… Mając zarezerwowaną opcję z bezpłatną możliwością odwołania, rozglądaliśmy się za czymś w okolicach jezior w przystępnej cenie. Trudno jest w tamtych rejonach znaleźć sensowną ofertę dla 4 osób za mniej niż 2000 zł/3 noce dlatego ucieszyliśmy się, gdy w ofercie Airbnb znaleźliśmy mieszkanko wręcz idealne na nasz weekend w Szwajcarii i do tego z cudownym widokiem w cenie 1580 zł za cały pobyt. Niestety bez opcji odwołania, ale już wówczas mało prawdopodobne było, że odwołają nam lot lub zamkną granice.
Z takimi widokami piliśmy poranną kawkę na tarasie
Jedzenie
Choć jedzenie to również ważny element kultury danego kraju to my jednak, by ograniczyć budżet, zdecydowaliśmy się na nie jedzenie w knajpach i gotowanie samemu. Większe zakupy zrobiliśmy zaraz po przylocie. W nawigację wklepaliśmy najbliższy otwarty jeszcze sklep. Szybko kolekcjonowaliśmy w wózku niezbędne artykuły i popędzani przed obsługę zamykającą już sklep dopiero przy kasie zorientowaliśmy się, że na paragonie widnieją ceny w Euro… chwila konsternacji, w głowie aktualizacja lokalizacji Bazylei na mapie Europy… i wszystko jasne, musieliśmy przez nieświadomie przekroczyć granicę z Niemcami.. W zasadzie, na plus nam to wyszło, kiedy później porównaliśmy lidlowe ceny w szwajcarskim Interlaken.
Esencja Szwajcarii to pyszna mleczna czekolada lub dla bardziej wytrawnych podniebień serowe founde. Na spróbowanie tego drugiego zabrakło nam niestety czasu… plus jest taki, że mamy kolejny powód, by wrócić i spędzić kolejny weekend w Szwajcarii ;).
Przepyszna mleczna czekolada – Szwajcaria w tym temacie ma zdecydowanie przewagę. A tak wygląda Szwajcarska waluta… Prawda, że piękne są te kolorowe banknoty?
Plan wycieczki
Zaraz po przylocie i wynajęciu auta ruszyliśmy w stronę wynajętego w miasteczku Gunten mieszkanka. W okolicach Brienzersee i Thunersee znajdziecie ogrom pięknych miejsc. 3 pełne dni to wystarczający czas, żeby liznąć choć trochę Szwajcarii. Czy Szwajcaria na weekend ma sens? Sprawdź nasz plan podróży.
Dzień 1.
Interlaken
Miasteczko znajduje się dokładnie pomiędzy dwoma jeziorami, stad także pochodzi jego nazwa. To główny, największy ośrodek turystyczny tego regionu. Znajduje się tu sporo campingów. Chętni mogą wybrać się na rejs po jednym ze szmaragdowych jezior. Jednak największą atrakcją Interlaken jest punkt widokowy Harder Kulm z tarasem, z którego rozciąga się piękny widok na okolicę. Kolejka rusza z Interlaken Harderbahn, ceny zaczynają się od 26 CHF za osobę dorosłą. My w Interlaken nie spędziliśmy wiele czasu… w zasadzie głównie robiliśmy tam zakupy, jeśli czegoś nam zabrakło. Skupiliśmy się na innych, mniejszych miasteczkach a w Interlaken bywaliśmy przejazdem.
Brienz
Znajdujące się u szczytu jeziora Brienz miasteczko o tej samej nazwie to niezwykle malowniczy punkt naszej trasy. Warto przejść się tu promenadą nad samym brzegiem i napawać wzrok pięknymi widokami czystego jeziora. Koniecznie zapuśćcie się w jedną z bocznych, malowniczych uliczek pełnych tradycyjnych drewnianych domków przyozdobionych kolorowymi kwiatami. Ten pocztówkowy widok to czysta esencja Szwajcarii.
Giessbach
Na trasie do Iseltwald zatrzymaliśmy się jeszcze przy wodospadzie Giessbach. Kilkustopniowe kaskady wody spadające z ponad 300 metrów robią niesamowite wrażenie… ścieżka prowadzi za wodospad, co jest dodatkową atrakcją. Stojąc za ścianą wody, dostrzec można wyglądający jak pałac, malowniczy hotel Przy wodospadzie dostępny jest parking (płatny).
Iseltwald
Stara wioska rybacka, warta zatrzymania się na kilka minut… Usiądź choć na sekundę na pomoście z widokiem na krystaliczne jezioro i otaczające je góry.
Lauterbrunnen
Co prawda początkowo chcieliśmy odwiedzić Lauterbrunnen kolejnego dnia, ale korzystając ze sprzyjającej aury (mimo zapowiadanych opadów), pojechaliśmy dalej na południe. Po krótkiej jeździe w kierunku doliny naszym oczom ukazało się wręcz pocztówkowe miasteczko z tradycyjną szwajcarską zabudową. Otaczające je wysokie szczyty, zielone pagórki, wartka rzeka w okolicy… i gwóźdź programu – wysoki na 300 metrów wodospad górujący nad osadą. To kolejny raz, kiedy widok znany tylko z internetowych zdjęć zagościł na żywo przed moimi oczami. Aż trudno mi go do czegokolwiek porównać… jest tak wyjątkowy. Kiedy mam na myśli „esencja Szwajcarii”, to widzę w wyobraźni między innymi właśnie to miasteczko.
Po prostu trzeba tu pospacerować, znaleźć najciekawsze miejsce na przepiękne zdjęcia, zauważyć przejeżdżający akurat pociąg, posłuchać dzwonków kóz lub wspiąć się po schodach, by bliżej przyjrzeć się pionowej kaskadzie wody.
Trümmelbachfälle
Kaskady wody ukryte w skałach. Łączna ich wysokości to 140 metrów. Składa się z 10 wodospadów wody z lodowca z okolic szczytów Eiger, Mönch i Jungfrau. Ponad 20tys. litów wody przepływa w nich w każdej sekundzie.
Wodospady Trümmelbach są otwarte codziennie od 9:00 do 17:00 od początku kwietnia do początku listopada oraz od 8:30 do 18:00 w lipcu i sierpniu. Koszt wejścia dla osoby dorosłej to 11 CHF (płatne w kasie na miejscu).
Dzień 2.
Drugiego dnia ruszyliśmy w jeszcze bardziej górskie rejony, obierając za cel turystyczne Grindelwald. Pogoda nie dopisywała na tyle, aby zdecydować się na wjazd kolejką na szczyt First, dlatego wybraliśmy się na trekking po okolicznych szlakach. Wybierając się w pieszą wędrówkę, nie zapomnijcie o wygodnych, trekkingowych butach. Zdarzają się miejsca śliskie, malutkie wodospady, które trzeba pokonać i strome podejścia.
W Grindelwald można także skorzystać z opcji wspinaczki skałkowej latem lub wybrać się na stok zimą.
Dzień 3.
Grindelwald First
Nasz długi weekend w Szwajcarii dobiegał powoli końca… Pogoda w końcu dopisała, ale niestety czas nas gonił ze względu na wieczorny wylot. Wstaliśmy wcześnie rano i ruszyliśmy w stronę górskiej przygody. W Grindelwald zostawiliśmy auto na płatnym parkingu i ruszyliśmy w stronę przystanku kolejki Grindelwald First. Na szczęście nie napotkaliśmy długiej kolejki do automatów, w których zakupiliśmy bilety upoważniające do wjazdu na górę. Koszt za osobę dorosłą to 64 CHF (ok. 275 zł), co w efekcie plasuje tę atrakcję na podium szwajcarskich wydatków rozrywkowych. Pierwsze miejsce temu miejscu trzeba również przyznać za obecne tam widoki i klimat.
Ostatni dzień poznawania esencja Szwajcarii… Pogoda w końcu dopisała, ale niestety czas nas gonił ze względu na wieczorny wylot. Wstaliśmy wcześnie rano i ruszyliśmy w stronę górskiej przygody. W Grindelwald zostawiliśmy auto na płatnym parkingu i ruszyliśmy w stronę przystanku kolejki Grindelwald First. Na szczęście nie napotkaliśmy długiej kolejki do automatów, w których zakupiliśmy bilety upoważniające do wjazdu na górę. Koszt za osobę dorosłą to 64 CHF (ok. 275 zł), co w efekcie plasuje tę atrakcję na podium szwajcarskich wydatków rozrywkowych. Pierwsze miejsce temu miejscu trzeba również przyznać za obecne tam widoki i klimat.
Po około 20-minutowej podróży na szczyt naszym oczom ukazały się ośnieżone szczyty. Znajdowaliśmy się na wysokości ponad 2100 m n.p.m. a pobliskie 3-4 tysiączniki na wyciągnięcie ręki.
First Cliff Walk by Tissot
Pierwsze kroki skierowaliśmy na kładkę widokową First Cliff Walk by Tissot. Idąc wąskim metalowym chodnikiem przyczepionym do ściany górskiego szczytu, nie mogliśmy wyjść z podziwu nad otaczającym nas widokiem. Na krańcu przystanek na szybkie zdjęcie ze szczytem Eiger w tle.
Eiger jest najbardziej znana górą w historii ekstremalnego alpinizmu, jego północna ściana zwana jest „morderczą” ze względu na wiele nieudanych, zakończonych śmiercią śmiałków prób jej podejścia.
Bachalpsee
Ruszyliśmy w pieszy, około godzinny szlak, w kierunku jeziora Bachalp. Szykujcie się na kilka przystanków na sesje fotograficzne! Po drodze spotkacie nie raz szwajcarskie „influencerki-modelki” z dźwięczącymi dzwonkami na szyjach. Rok w rok przed miesiącami letnimi stada wyprowadzane są w Alpy. Przemierzyć muszą nawet kilkanaście kilometrów, aby raczyć się trawami i ziołami rosnącymi na alpejskich zboczach. Obecnie coraz częściej są tam dowożone ciężarówkami, ale niektóre regiony zaciekle trzymają się tradycji i na wiosnę zwierzęta przystrojone kwiecistymi wiankami pobrzękując dzwonkami zawieszonymi na szyjach, przy wiwatach obserwatorów wyruszają na szlak. Na koniec lata, w tak samo wyniosłej atmosferze, zwierzęta wraz z hodowcami wracają w doliny. Hodowla bydła to wręcz dziedzictwo kulturowe Szwajcarów a rząd zachęca hodowców do wyprowadzania zwierząt w góry, proponując dodatki finansowe. Esencja Szwajcarii = alpejska krówka ;).
Jezioro Bachalp jest niezwykle malownicze Alpejskie krówki przyzwyczajone są do turystów, ale nie przeszkadzajcie im zbytnio, bo mogą szybko stracić cierpliwość
Adrenalina na szczycie First
Będąc na szczycie, z pewnością zauważycie śmiałków latających na paralotniach, zjeżdżających na tyrolkach lub korzystających z oferty zjazdu ze szczytu małymi samochodzikami, lub hulajnogami. Szczegóły znajdziecie na stronie: KLIK
Podsumowanie i koszty.
Esencja natury Szwajcarii w ciągu tych kilku kilku dni zostawiła w nas masę wspomnień i niezapomnianych wrażeń. Kolory w tym kraju wydawały nam się bardziej soczyste, powietrze czystsze a życie spokojniejsze. Szwajcaria pozostaje drogim kierunkiem, jednak nasze doświadczenie z podróży do tego cudownego miejsca pokazało, że nie trzeba wydawać kroci aby poczuć w ustach smak słodkiej szwajcarskiej czekolady a w nozdrzach zapach świeżego alpejskiego powietrza. Weekend w Szwajcarii wystarczy by poczuć choć chwilę tamtejszy błogi spokój. Nie trzeba wydawać milionów żeby usłyszeć przejeżdżający pociąg w otoczeniu szumu krystalicznego strumyka i dźwięku dzwonków, a na skórze poczuć krople wody z lodowcowego wodospadu i… język krowy.
Przez weekend w Szwajcarii wydaliśmy (w przeliczeniu na 1 osobę; podróżowaliśmy we czwórkę):
- Lot: 85 zł
- Hotel: 395 zł
- Samochód: 157,5 zł
- Paliwo: 67,5 zł
- Internet: 37 zł
- Jedzenie i pamiątki: 260 zł
- Atrakcje: 322 zł
Razem: 1324zł
Nie ma tragedii, prawda? Tym bardziej, że mówimy o jednym z najdroższych krajów Europy pod kątem turystycznym. No i udało nam się poczuć to wszystko, co opisać można słowami „esencja Szwajcarii”. Moi zdaniem Szwajcaria na weekend ma sens! Jeśli czasu nie mamy zbyt wiele a chcemy poznać choc trochę ten bajeczny kraj weekend w Kantonie Berno o idealny deal.
Jeśli lubicie takie krótkie budżetowe ale jednocześnie nasycone atrakcjami wyjazdy to zapraszam serdecznie również do wpisu o Islandii, o TUTAJ.
Do zobaczenia w podróży!
Alex