Jak zaplanować tydzień w Jordanii?
Jordania to kraj stosunkowo niewielki, więc dla osoby intensywnie podróżującej tydzień w tym przepięknym miejscu na Ziemi to wystarczający czas na odwiedzenie głównych atrakcji i zobaczenie widoków, po które przyjeżdża się do Królestwa Haszymidzkiego. W tym artykule pokażę nasz plan podróży i opowiem co bym w nim zmieniła gdybym wybierała się do Jordanii ponowny pierwszy raz ;). Zatem jak spędzić tydzień w Jordanii i jak zaplanować całą podróż?
Tutaj zajrzyj:
Dzień 1
Przylot. My byliśmy na lotnisku w Ammanie w okolicach południa. Kontrole paszportowe, toaleta, odbiór wynajętego samochodu zajęły nam dość sporo czasu. Prosto z lotniska ruszamy do Dżarasz, gdzie zwiedzamy starożytne rzymskie miasto. Podróż zajmuje około 1,5 godziny. Po drodze zatrzymujemy się w większym sklepie, gdzie obowiązkowo zaopatrujemy się w wodę i jedzenie na podróż. Później w turystycznych miejscach ceny są znacznie wyższe, kupcie DUŻO wody!
Po zwiedzaniu transportujemy się w okolice Morza Martwego na nasz pierwszy nocleg w Thara Real Estate (Swemeh) – ceny i opis noclegów znajdziecie TUTAJ. Luksusów tu nie ma, ale cena jest zdecydowanie niższa niż w tych przy samym brzegu. To tu od Pana z recepcji dostaliśmy namiary na niepubliczną plażę.
Dzień 2
Dzień drugi – w godzinach porannych jedziemy do Madaby, na Górę Nebo i nad rzekę Jordan jeśli dzień wcześniej nie starczyło nam na to czasu (nam nie starczyło na Madabę, Górę Nebo i Miejsce Chrztu Jezusa dlatego odwiedzamy je drugiego dnia).
TIP PODROŻNICZY!
Zawsze przed podróżą sprawdzam w internetach godziny wschodu i zachodu słońca w danym miejscu – tak aby móc dzień wykorzystać na maksa!
Słynna mozaikowa mapa z Madaby. Ocalał fragment ale pierwotnie mapa świata miała wymiar 6 na 16 metrów To z góry Nebo biblijny Mojżesz miał zobaczyć Ziemię Obiecaną
Docieramy w okolice The Baptism Site gdzie na parkingu zostawiamy auto i zakupujemy bilet (normalnie 12 JOD ale przy zakupie Jordan Pass można dodać to miejsce dodatkowo, wówczas bilet jest tańszy).
Wszystkie pakiety Jordan Pass znajdziecie tutaj.
Czytaj dalej: Jak zaplanować tydzień w Jordanii – www.alexontheway.pl
Popołudnie spędzamy na plaży nad Morzem Martwym. Trudno było nam opuścić to miejsce. Przyjemnie unosząca woda na prawdę pozwala odpocząć ciału i głowie. My zdecydowaliśmy się na niepubliczną plażę, o której pisałam wyżej. Za niewielką opłatą (5 JOD za osobę), którą pobierał siedzący tam człowiek był także dostęp do błotka i prowizorycznego prysznica w namiocie. Niestety plaża i jej okolice są dość brudne – sporo tam plastiku i innych śmieci. Dla bardziej wrażliwych lub pragnących jednak 100% bezpieczeństwa polecam plażę Amman Beach płatną 20 JOD za osobę.
Wieczorem ruszamy dalej do Wadi Musa gdzie spędzamy kolejne dwie noce w My Home Petra.
Uwaga! Droga znad Morza Martwego do Wadi Musa prowadzi przez góry. Jechaliśmy w nocy, więc widoczność była ograniczona (nie wiem czy to dobrze czy źle) ale moi współtowarzysze z przerażeniem spoglądali za okna samochodu na ciągnące się z dół przepaści. Ja starałam się skupić na drodze…. Innymi słowy, bądźcie ostrożni lub jedźcie tamtędy za dnia.
Niezbyt przyjemne było zasychanie tego błotka na skórze… Ale później cera pierwsza klasa! Rok w rok poziom Morza Martwego obniża się o ok. 70cm.
Dzień 3
Dzień zaczynamy od pysznego śniadanka wliczonego w cenę noclegu. Pakujemy wałówkę, sporo wody i spacerem przemieszczamy się do Petry. Im wcześniej tam dotrzesz tym lepiej. Temperatura rano w okresie wiosenno-letnim jest przyjemna, później robi się mniej ciekawie 😉
Pierwszego dnia długim kanionem docieramy pod Skarbiec, następnie do Grobowców Królewskich i dalej ścieżką na najlepszy wg mnie punkt widokowy. Trochę trzeba się natrudzić żeby tam dotrzeć ale uwierzcie mi – WARTO!
Szlak zaczyna się tuż za Grobowcami Królewskimi i kamiennymi stopniami wiedzie do góry. Po kilkudziesięciu minutach drogi dotrzecie do małego beduińskiego namiotu. Kup kubek pysznej herbaty i rozkoszujcie się jednym z najpiękniejszych widoków w Jordanii. Zejście w dół zajmuje również sporo czasu – pamiętaj o tym.
Co istotne, w Petrze warto zostać do samego zachodu słońca. Kolor skał zmienia się wraz z porą dnia, tłum rozluźnia się i między kolorowymi ścianami zaczyna panować magiczna cisza.
Ta herbata to złoto wśród herbat! Wierzcie mi! Chill w beduińskim namiocie z widokiem na jedno z najpiękniejszzych miejsc na Ziemi.
Dzień 4
Kolejny dzień poświęcamy Petrze. Moim zdaniem jeden dzień to zdecydowanie za mało na eksplorowanie tego miejsca. Przy planowaniu tygodnia w Jordanii weźcie pod uwagę spędzenie tu więcej niż jednego dnia. Na pewno warto tu powłóczyć się po ścieżkach, zgubić. Zejdź nieco z turystycznych szlaków prowadzących do głównych atrakcji, ponieważ na uboczach skalnego miasta jest równie pięknie i jeszcze bardziej tajemniczo.
Swoje kroki kierujemy do najdalej oddalonego punktu dzisiejszej wycieczki. Monastyr (lub Klasztor albo Ad-Dajr), który jest naszym celem to budowla przypominająca Skarbiec ale wg mnie zdecydowanie niedoceniana. Wysokość fasady mierzy 47 metrów i jest największą w mieście ( zdecydowanie bardziej popularny Skarbiec ma 40m) a sama architektura budowli robi ogromne wrażenie. To must see wycieczki. Warto poświęcić kilkadziesiąt minut niełatwej drogi aby tu dotrzeć. Ludzi znacznie mniej niż przy obleganym Skarbcu Faraona, większa cisza i widoki zapierające dech w piersiach (pokuście się o wejście na okoliczny skalny szczyt). W tamtejszym sklepiku można zakupić można pamiątki, lody, herbatę czy kawę i odpocząć przed drogą powrotną.
Czytaj dalej: Jak zaplanować tydzień w Jordanii – www.alexontheway.pl
Prośba! Nie korzystaj z ofert przewozu osiołkami, konnymi bryczkami! Zwierzęta w Petrze są często wykorzystywane ponad miarę swoich sił. Zgłaszaj obsłudze wszelkie zauważone przejawy przemocy wobec zwierząt i zaniedbania – rób zdjęcia i nagłaśniaj takie sytuacje.
Po południu ruszamy na pustynię Wadi Rum. Jeśli masz spędzić tydzień w Jordanii, pamiętaj aby koniecznie zaplanować na trasie to miejsce! My zostajemy tam tylko jedną noc, więc zależy nam aby tego dnia załapać się na zachód słońca dlatego z Petry wyjeżdżamy dość wcześnie. Droga zajmuje niecałe dwie godziny. Auto zostawiamy na parkingu przy Visitor Centre gdzie okazujemy swój Jordan Pass. Z wcześniej umówionym Beduinem ruszamy do naszego wyjątkowego noclegu na środku pustyni.
Śpi się w namiotach, pod kocami, które chyba niezbyt często są prane… W okresie jesienno-zimowym dodatkowo może być dość chłodno więc przemyśl opcję wzięcia ze sobą śpiwora. Zanim zarezerwujesz nocleg koniecznie dopytaj co jest w cenie – czasem trzeba dopłacić za tradycyjną beduińską kolację lub śniadanie. Wycieczki po pustyni zazwyczaj są dodatkowo płatne. Na pewno na parkingu przy Visitor Center wiele Beduinów zagada Cię proponując noclegi i wycieczki więc ewentualny wczesniejszy brak rezerwacji to zazwyczaj żaden problem.
Beduińskie namioty pośrodku cichej pustyni to niewątpliwie idealne miejsce na prawdziwy wypoczynek. Zapomnijcie tu o zasięgu telefonicznym i wi-fi.
Bez wątpienia warto zdecydować się na tradycyjną kolację Zarb gotowaną…. pod ziemią! Zarb to tradycyjny beduiński piec podziemny używany przez koczownicze ludy pasterskie na Półwyspie Arabskim. W specjalnie wykopanym dole rozpala się drewno i węgiel. Na żar nakłada się jedzenie w „naczyniu”, które widzicie na zdjęciu poniżej. Dół przykrywa się i zasypuje z wierzchu ziemią. Po kilku godzinach jedzenie jet gotowe. Często posiłkowi towarzysza tradycyjne beduińskie tańce i śpiewy. Muszę przyznać, że to było prawdopodobnie jedno z najsmaczniejszych dań jakie jadłam.
Dzień 5
Kto rano wstaje… I tak oto największy śpioch Ola zaspał na poranna atrakcję pod tytułem „Przejście karawany wielbłądów o wschodzie słońca tuż za namiotami”. Na szczęście moi współtowarzysze mieli nieco więcej samozaparcia i nieco mniej spanka, więc mam to nagrane ;). Zapraszam do krótkiego seansu filmowego z naszego tripa do Jordanii:
Po śniadaniu ruszamy na całodniową wycieczkę jeepem po Wadi Rum (zapłaciliśmy 65 JOD za osobę przy grupie 3 osób). W cenie lunch – to był posiłek z najpiękniejszym widokiem w moim życiu 🙂 Wdrapaliśmy się na półkę skalną na tyłach Domu Lawrenze’a i tam z panoramicznym widokiem na „Marsa” nabraliśmy sił na dalszą eksplorację.
Pamiętaj, że w noclegach na Wadi Rum nie uświadczycie dobrodziejstwa wifi a często i zasięgu. To idealne miejsce na detoks od wszelkiej elektroniki.
Wieczorem ruszamy do Akaby i nocleg w Al Huwari Furnished Apartment’s.
Z takim niesamowitym widokiem jedliśmy lunch…
Dzień 6
Temperatura w Akabie w połowie maja powaliła nas lekko na kolana. W okolicach południa termometry wskazywały 40 stopni Celsjusza. Woda w morzu na szczęście pozostawała przyjemnie chłodna. Akaba to raj dla osób lubujących się w podglądaniu podwodnego życia. W czasie kiedy byliśmy w tym miejscu na plaży przesiadywali pojedynczy ludzie, tłumów nie było. Rzeczy (oprócz jednej bardzo istotnej, o czym zaraz) zostawiliśmy w aucie i ruszyliśmy na podbój plaży South Beach. Maski i rurki do snurkowania wynajęliśmy za grosze w jednym z centrów nurkowych na przeciwko plaży. Po wejściu do wody, niemal od samego brzegu naszym oczom ukazuje się bogate życie morskie o czym boleśnie przekonał się mój mąż nadeptując na czarnego kolegę koralowca. PAMIĘTAJ O BUTACH DO CHODZENIA W WODZIE! I nie był to jedyny ból tego dnia.
Po posiłku zdecydowaliśmy się zmienić lokalizację snurkowania i to był strzał w 10! Znaleźliśmy się na Japanese Garden beach gdzie rafa była jeszcze bardziej okazała i piękna.
Czasu pozostawało niestety niewiele więc po krótkiej kąpieli ruszyliśmy do auta. I tutaj moi drodzy drugi ból mojego męża – brak obrączki na palcu. Zmiana temperatury po wejściu do wody plus pewnie trzymanie się za pomocnicze linki w trakcie snurkowania ułatwiły złotemu drobiazgowi zamieszkać na dnie przepięknego morza w domku z koralowca. ZADRO!
Po południu ruszamy w drogę powrotną na północ, na lotnisko, gdzie zostawiamy samochód. Droga autostradą jest jest dość monotonna i trwa ok 3,5 – 4 godzin. Nie podjęłam się prowadzenia auta w Ammanie. Po czasie stwierdzam, że słusznie… jeżdżą tu strasznie, a ja jako raczej bezkonfliktowy kierowca nie miałabym szans z tymi ekspertami od trąbienia i wpychania się na chama… Tym bardziej wypożyczonym pojazdem. Do miasta wracamy taksówką (ok. 25 JOD w jedną stronę).
Nocleg w Hamoudah Hotel (śniadanko w cenie)
Dzień 7
Trzeci ból nastąpił tego dnia rano… Oj jak niemiłosiernie bolą zjarane na wodzie plecy! PAMIETAJ O KREMIE DO OPALANIA NA PLECKACH W TRAKCIE SNURKOWANIA!
Rano odwiedzamy meczet Króla Abdullaha I. Podobno jedyny w Ammanie, do którego mogą wejść niemuzułmanie. Pokusiliśmy się o spacer w jedną stronę ale temperatura była tak zabójcza, że w dalsze zwiedzanie ruszyliśmy już Careem-em (taki Uber) – polecam tę apkę. W meczecie w cenie biletu (2 JOD) dostaniesz abaję do okrycia się.
Następnie ruszamy do ruin cytadeli i znajdującego się tam muzeum. Przyznać trzeba, że z tego miejsca widoki na miasto robią bezsprzecznie ogromne wrażenie. Przede wszystkim zachwyciła mnie architektura jordańskiej stolicy. Jasne, proste budynki na tle błękitnego nieba mają w sobie coś hipnotyzujacego.
Czytaj dalej: Jak zaplanować tydzień w Jordanii – www.alexontheway.pl
Wieczorem z polecenia wcześniej poznanych chłopaków z Polski lądujemy w wyjątkowej knajpie – Pizza Roma Cafe. Wbrew pozorom nie chodzi tu o włoską restaurację. Po wejściu do budynku kieruj się windą na ostatnie piętro. Po wejściu na dach Twoim oczom ukaże się widok na miasto i oświetlony amfiteatr. Zajmij stolik i zamów świeżo wyciskany sok owocowy. Patrz pod nogi! Masz tutaj wszędzie małych, puchatych albo skorupiastych towarzyszy ;). Po kolacji szybkie zakupy pamiątkowo-prezentowe na nocnych stoiskach.
Jedzonko w tym przybytku jest na prawdę przesmaczne!
Dzień 8
Rano, korzystając z przystępnej temperatury wyskoczyliśmy jeszcze szybko na miasto po ostatnie zakupy. Zaopatrzcie sie w tamtejszą herbatę i miętę, którą do niej dodają (tak na prawdę to tamtejsza odmiana szałwii, ale jak powiecie, że chodzi o mietę do herbaty to dostaniecie co trzeba) – gwarantuję, będzie Wam tego brakować po powrocie!.
Taksówką kierujemy się lotnisko a w głowie już planujemy kolejną podróż na Bliski Wschód…
Jak zaplanować tydzień w Jordanii… albo raczej czego NIE planować? Czyli co bym zmieniła w naszym planie…
Nasz tydzień w Jordanii był na prawdę mega intesywny. Sporo czasu spędziliśmy w trasie ale dzięki temu, że dobrze zaplanowaliśmy drogę udało nam się odwiedzić masę niesamowitych miejsc. Gdybym jakimś cudem jeszcze raz po raz pierwszy wybierała się do Jordanii ale posiadałabym obecne doświadczenie z pewnością zmieniłabym kilka rzeczy,
Po pierwsze podwodny świat tak mnie zachwycił, że żałuję, że w Akabie nad morzem spędziliśmy tak na prawdę tylko jeden dzień. Chętnie zostałabym tam na dłużej żeby móc odkryć bardziej ten podwodny świat. Jeśli więc fascynuje Cię życie w rafie koralowej to koniecznie zarezerwuj sobie więcej czasu w Akabie.
Po drugie dwa dni w Ammanie to moim zdaniem zdecydowanie za dużo. Wiadomo… sporo zależy od godzin przylotu i odlotu samolotu, jeśli jednak wszystko zgra Ci się w czasie postaraj się spędzić w Ammanie maksymalnie 1 dzień na szybkich zakupach, jedzeniu i ewentualnie odwiedzeniu cytadeli. Pozostały czas warto spożytkować na atrakcje poza miastem.
Po trzecie… mi marzy się się dłuższy pobyt na Wadi Rum. Wiesz… takie zupełne odcięcie od świata. Patrzenie w piasek na wietrze, gwiazdy na nocnym niebie i chill w namiocie przy rozmowach z podróżnikami ze świata. Mogłabym tam spędzić przynajmniej kilka dni na błogim „nicnierobieniu”.
Jak zaplanować tydzień w Jordanii i nie zbankrutować?
Jordania nie jest najtańszym krajem do podróżowania, jednak warto wydać tu ciutkę więcej aby zobaczyć prawdziwe perełki takie jak Petra czy Wadi Rum. Pamiętaj, że z Jordan Pass jest taniej!
Poniżej podsumowanie kosztów naszej tygodniowej podróży w maju 2019 roku. Podróżowaliśmy we 3 osoby, koszty przedstawiam w przeliczeniu na jedną osobę.
Czytaj dalej: Jak zaplanować tydzień w Jordanii – www.alexontheway.pl
Koszty:
Lot: 204zł
Jordan Pass 2 dni: ok. 478zł (obecnie koszt 75 JOD czyli ok. 430zł)
Auto (wynajem + pełne ubezpieczenie): 310zł/os.
Auto (benzyna): 150zł max. (30 JOD)/os.
Noclegi: ok. 440zł (83 JOD)
Taxi z lotniska do Ammanu i z powrotem: 33zł max. (6 JOD)
Plaża: 5 JOD (30zł)
Zwiedzanie Wadi Rum: ok. 400zł (opcja max.) – 75 JOD (z kolacją)
Jedzenie, pamiątki itp.: ok. 500zł lub wg uznania 😉 ( ja wymieniłam ok. 100 JOD)
Dojazd do Warszawy: 150zł
Nocleg w Warszawie: 65zł
karta SIM z pakietem internetu: 17 JOD (ok. 100zł)
RAZEM: 2860zł
Reasumując, powyższy plan podróży możesz potraktować jako przykładowy. Pamiętaj, że każdy w podróży szuka czegoś innego… Jeśli chcesz się wyciszyć, odpocząć to być może lepszym rozwiązaniem będzie spędzenie kilku dni więcej na Wadi Rum? Życzę Ci wspaniałej podróży do Jordanii! W razie pytań szukaj mnie na Facebooku, Instagramie lub napisz komentarz tutaj – chętnie pomogę w zaplanowaniu Twojego wymarzonego wyjazdu 🙂
Do zobaczenia w podróży!
Alex
Jeden komentarz
Pingback: